„Chciałabym znowu być w Marinie Alimos
Tańczyć tam dancehall chodzić po jachtach
Jeść słodkie mango pływać w zatokach
Pić rum z limonką oczywiście w portach
Chociaż teraz ciągle jesteśmy w Polsce
To te dni sylwestra będą gorące
Dlatego chcę cię kiedyś zabrać tam ze sobą
Też masz te smaki w sercu z grecką sałatką
Takich jak ja i ty
Nie znają jeszcze Cyklady (nie nie nie)
I to jest piękne
Codziennie budzę się na wachtę (yeah yeah)
Czeka na nas wyspa Rodos
I czeka na nas Santorini
Potrzebny mi tam tylko twój głos
Spokojny jak ci jogini”
27.12.2025
Od razu po Świętach rozpoczęła się nasza „Sylwestrowa Odyseja”. Niektórzy śmiałkowie wyruszyli jeszcze drugiego dnia świąt, swoim ulubionym transportem – busem. To była jedna z niewielu nocy spędzonych w porcie, lecz zmęczeni trudem podróży wcześnie poszliśmy spać, by kolejnego dnia wypłynąć od razu po odprawie bezpieczeństwa.

28.12.2025
Niestety prognozy przewidują silne sztormy na Cykladach, więc nie ma możliwości płynięcia w kierunku pierwotnego celu – Rodos. Alternatywny plan okrążenia półwyspu Peloponez też spełzł na niczym – Kanał Koryncki jest w remoncie.

Z lekkim rozczarowaniem opuszczamy marinę Alimos, kierując się w jedynym nie sztormowym kierunku, zachodnią część Zatoki Sarońskiej.

Pierwszy przystanek w celu przeczekania sztormów robimy na Eginie, zwiedzając świątynię Afai. Na wieczór oddajemy cumy i kierujemy się w kierunku Poros.

29.12.2025
Chwilę po północy dopływamy do Poros, nawet w dobrze osłoniętym porcie warunki nie były łatwe.

Czekając dalej na poprawę warunków zostajemy tam do popołudnia, wykorzystując wszystko co ma do zaoferowania to niezwykłe miasto (przede wszystkim Souvlaki).

Prognoza daje nadzieję na Kretę, ale dalej morze pozostaje wzburzone, więc omijając zakazane strefy wiatru powyżej 6B, kierujemy się do Monemvasii.

30.12.2025
Wreszcie prawdziwy przelot nocny, stan morza 4-5B zapewnia upragnione doznania, na które niektórzy czekali aż od Bawarki. Koło 0400 na horyzoncie pojawia się masywna góra, wystająca prosto z morza – Monemvasia. O 5 rano dopływamy i rzucamy kotwicę, falochron na mapach jest zdecydowanie krótszy niż w rzeczywistości, więc postanawiamy poczekać do świtu.

Ten widok wart był zobaczenia z wody, miasto zbudowane na skale było po prostu jedyne w swoim rodzaju.

Gdy tylko pojawiliśmy się w główkach portu z oddali dał się słyszeć dźwięk starego skutera – to bardzo pomocny grek Matheo, który odebrał od nas cumy, zaoferował świeżą wodę, a potem zaprosił na obiad w jego knajpie w dalszej części dnia.



Odwiedzaliśmy go jeszcze kilkakrotnie, debatując jakie ryby ma dla nas zorganizować na wieczór.


Po powrocie ze zwiedzania tego niesamowitego miasta, zasiedliśmy w jego knajpie i degustowaliśmy najróżniejszych lokalnych potraw.

Posileni ciałem i duchem o 2045 oddaliśmy cumy i skierowaliśmy się w kierunku Krety, by tam spędzić sylwestrową noc.

31.12.2025
Tej nocy po raz pierwszy przyszło nam się mierzyć ze słabszymi wiatrami. Każdy skipper podjął nieco inną strategię w walce z żywiołem, jednak wszyscy przed wieczorem zdążyli do celu, czyli stolicy Krety, Chanii.



Jacht Stasia został nawet powitany przez pozostałą dwójkę skipperów, na super szybkim pontonie pościgowym, wyposażonym w dwa silniki i sztywne dno, sterowanym za pomocą zmiany środka ciężkości ścigacza.


Dalsza część wieczoru została przeznaczona na przygotowania do powitania nowego roku. Na jachcie Janka była wielka uczta składająca się z kurczaków pieczonych w całości w piekarniku, ziemniaków, wina oraz tzatziki.

Pozostawiająca załogę w idealnej formie do całonocnej zabawy.


01.01.2025
O godzinie 5:45 kapitan Andrzej Gwiazda spadł razem z trapem do basenu portowego. Resztę wydarzeń tej nocy możecie usłyszeć z opowieści tych którzy ją przeżyli bądź wywnioskować z nielicznych zdjęć.

Wieczorem wypłynęliśmy w kierunku Santorini.

02.01.2025
Po 12h spokojnej żeglugi oczom ukazał się niesamowity widok wulkanicznej wyspy, której białe wierzchołki łudząco przypominały śnieg. W rzeczywistości były to śnieżnobiałe budynki stolicy Santorini – Firy.

O 0808 zacumowaliśmy na wyspie Santorini, korzystając z braku statków pasażerskich, które w sezonie skutecznie uniemożliwiają ten manewr.

Następnie śpiesznie ruszyliśmy pod górę do miasta.

Część z nas skusiła się na dynamiczny wjazd na mule, reszta mozolnie wdrapywała się na piechotę.



Po 6 h zwiedzania, oddaliśmy cumy, by w promieniach zachodzącego słońca, oddać się kąpieli w gorącym źródle na wysepce Nea Kameni, w centrum półksiężyca tworzącego przez wyspę Santorini.

Rozpaleni do rdzawej czerwoności, opuściliśmy to niesamowite miejsce, kierując się na wyspę Milos.
03.01.2025
Na wyspie Milos zacumowaliśmy w porcie Adamantas i wyruszyliśmy na pieszą wycieczkę, na której obeszliśmy katakumby,

podziwialiśmy replikę posągu Wenus z Milo, w miejscu gdzie niegdyś stał oryginał.

W niektórych miejscach można było znaleźć kawałki obsydianu, które po rozłupaniu tworzyły niezwykle ostre krawędzie, którymi dało się ogolić.

Uzupełniliśmy zapasy i koło 19 wyszliśmy z portu. Nie musieliśmy długo czekać na kolejną przygodę – jeden z jachtów zgubił ponton, z częścią załogi na pokładzie, a resztą na lądzie. Pozostałe jachty ochoczo ruszyły do pomocy i po 2h poszukiwań znaleziono zgubę i odholowano ją do właściciela. Nocną żeglugę w kierunku Delos urozmaicił świecący plankton, który rozświetlał wodę za rufą.
04.01.2025
O 1040 dopłynęliśmy do Delos, lecz niestety miasto to nie było zbyt przyjazne. Niesamowite ruiny tego potężnego miasta było nam dane zobaczyć tylko z wody, gdyż pracownicy muzeum, które tam się znajdowało, kazali nam jak najszybciej odpływać.


Co zobaczyliśmy przez lornetkę to nasze, a my nie poddając się pożeglowaliśmy do stolicy Cyklad – Syros.

O 1515 stanęliśmy w Ermoupoli – stolicy Syros, drugie po Chani (Kreta) najbardziej ożywione miasto o tej porze roku.



05.01.2025
Ile można stać w jednym porcie? Po 9h zwiedzania, dokładnie o godzinie 0000 oddaliśmy cumy i skierowaliśmy się do ostatniej atrakcji tego rejsu, świątyni Posejdona na półwyspie Sounio,

do której dopłynęliśmy o 1013. Po raz pierwszy (po dwóch nieudanych próbach na poprzednich rejsach) autorowi tego tekstu udało się wejść na teren świątyni, nie zawiodła oczekiwań.


Po szybkim zwiedzaniu i kąpieli podnieśliśmy kotwice i ruszyliśmy do portu przeznaczenia – Alimos.

Wyjątkowo bezwietrzna pogoda zmusiła nas do użycia silników, co również wykorzystaliśmy do zabawy, gdyż jeden z jachtów wyposażony był w 240 konny silnik (3 razy mocniejszy niż w pozostałych jachtach).

Osiągaliśmy zawrotne 11 węzłów, tworząc falę, na której inne jachty dosłownie surfowały. W pewnym momencie znikąd pojawiły się skutery wodne, które również wykorzystały tę falę do skoków i innych akrobacji.

O 1650 dopłynęliśmy do Aten i rozpoczęliśmy procedurę zdawania jachtów. Wieczorem zgodnie z oczekiwaniami zostaliśmy zaproszeni przez czarterownię na przepyszną kolację.

06.01.2025
Koło 10 ostatni załoganci opuścili jachty i wszyscy udali się w drogę powrotną do Polski.

